Wiankowe warsztaty

Cześć!

W sobotę, 9 maja  miałam przyjemność uczestniczyć w warsztatach z wicia wianków. Uwaga, z żywych kwiatów! Jak się znowu okazało, to bardzo istotna różnica :). Jakieś 2 lata temu robiłam mój pierwszy wianek z żywych kwiatów i wtedy po raz pierwszy miałam okazję się o tym przekonać. Wówczas było to przy okazji przygotowań do ślubu, ostatecznie wszystko pięknie wyszło, chociaż było okupione sporymi nerwami podczas pracy. Warsztaty to absolutnie zupełnie inny klimat. Świadomość, że nie oczekuje żaden klient na efekt naszej pracy, że można popełniać błędy, pytać do woli i poprawiać je, pozbawia zupełnie tej adrenaliny, która w odwrotnych sytuacjach potrafi być mocno przeszkadzająca. Ale oczywiście najważniejszy wpływ na atmosferę wśród uczestników warsztatów mają oni sami :). Poznałam super dziewczyny, dwie z nich przyjechały z naprawdę daleka (Jelenia Góra i Łódź). 
Ponieważ przy poznaniu powyżej 2 osób na raz, mam poważne problemy z zapamiętaniem imion, spisałam sobie imiona dziewczyn na jedynej karteczce jaką miałam w torebce, a był to stary paragon... Paragon niestety trafił w ręce mojego męża, który uwielbia porządki i karteczkę wyrzucił... Mam nadzieję, że dziewczyny mi wybaczą...



Każda z nas miała dostęp do dokładnie tych samych kwiatów, a jednak każdy z wianków wyszedł inny. Pod okiem Katarzyny Zygmunt, a właściwie dzięki jej cennym radom i wskazówkom, każda z nas dotrwała dzielnie do końca. A jaka była radość! Jaka satysfakcja!


Poniżej przedstawiam dziewczyny w wiankach, które same stworzyły. Dodam, że każda z nas robiła taki wianek pierwszy raz, a przynajmniej żadna się nie przyznała żeby było inaczej ;). Wyszło na prawdę pięknie...


ja też tam byłam!


Na pewno nie były to ostatnie warsztaty z moim udziałem w Kwiaty&MIUT. Polecam Wam również :).

Do następnego posta!
Kalina.

Komentarze